O BLOGU:

Mitologia nordycka to świat ciemny, ponury i bezwzględny, ukryty w chmurach mgły, zasłonięty wielkimi górami i otoczony fiordami nie do przebycia. Czym tak naprawdę jest ta mitologia? Postaram się przybliżyć Ci jej historię i wszelakie ciekawostki z nią związane.
Niech nordyccy bogowie przemówią!

niedziela, 14 czerwca 2015

ZMIERZCH BOGÓW





U ludzi i bogów panował głęboki smutek, od kiedy śmiertelna strzała trafiła w Baldura serce. Tylko olbrzymy ciemności, potwory i zwyrodniałe karły radowały się, bo wraz ze zgaśnięciem blasku słońca rosła moc ciemności.

Złe znaki zwiastowały boskiemu ojcu koniec złotego czasu, liście jesionu świata Yggdrasil uwiędły, Azowie zaczęli się starzeć. Bo piękna Iduna, bogini młodości, nie poiła już Yggdrasil życiodajnym miodem.

Bogni Iduna zaślubiona była synowi Odina Bragi, skaldowi, który miał dar mądrości i poezji. Gdy w kręgu bogów  w Asgardzie rozbrzmiewała przez niego harfa, wszyscy przykuci byli do ust szlachetnego piewcy i wysławiali jego wielką niezmożoną moc jego boskiego śpiewu. A jako Bragiego, godnego miłości syna Odina, czcili Azowie jego małżonkę Idunę, której imię oznacza „ZawszeZielona”, a która skrywała w miodzie cudowny skarb wiecznej młodości.

W Idunie i jej pomocy pokładał Odin swe nadzieje. Posłał za nią, lecz z przerażeniem dowiedział się, że piękna bogini przepadła. Daremnie posyłał Odin swe kruki, by szukały zaginionej. Gdy wróciły po długim długim czasie, przyniosły złą wieść: Iduna, promieniująca Bogini, była w królestwie umarłych, Hel, skąd nie ma powrotu, a i Bragi, jej mąż, podążył tam za nią, jeszcze wiele innych straszliwych znaków przyniosły kruki. Stworzeniom na ziemi umykała siła żywota, a w świętej studni Mimira mądrość poczęła wysychać.

Pełen mrocznych wizji boski ojciec przyjął straszliwe posłanie. Poznał, że przeznaczenie wypełnia się niepowstrzymanie, od kiedy jasny Baldur i świeżej młodości Iduna odeszli do Hel. Nocami słyszeli Azowie jak z otchłani podziemnego świata wyje wilg Fenris, straszliwy syn Lokiego szarpał wściekle swoje łańcuchy, bo wietrzył, że zbliża się godzina jego uwolnienia.

Ze śmiercią Baldura słońce straciło swój blask, zapadła surowa długa zima, po kraju hulały śnieżyce, szalał straszliwy mróz i ostre wiatry, a zima zdawała się nie mieć końca.

Było to w pasji żywiołów, jakby zmierzch zapadł także w ludzkich duszach. Zło działo się między bogami i ludźmi. Wojna wypełniła świat, zabijali się bracia z chciwości, panowały krzywoprzysięstwo i mord, cudzołóstwo i pogwałcenie gościnności, chciwość i bezbożność.

Z gorzkim zatroskaniem patrzyli bogowie w wysokim Azgardzie, jak ginie wszelki porządek rzeczy. Daremnie ciskał Thor swój młot Mjölnir w olbrzymów, bo chroniły ich od razów ściany lodu zimy Fimbul. Daremnie pędził Odin na swym prędkim jak strzała koniu do starego Mimira, mędrca. Studnia mądrości była jakby szarpana przez wściekły wiatr, Mimir stał w bezradnej niemocy przed swoim fatum.

I wrócił boski ojciec na swym szybkim jak wiatr rumaku do Walhalli, by wołać bogów i bohaterów do walki, bo nieszczęście się zbliża. Głośno pieje kogut na dachu Asgardu, i chrypiąc odpowiada ciemno czerwony na hali Hel. Wąż Midgardu podnosi swą straszliwą głowę z odmętów morza, a graniczny wał, który chroni Midgard, wali się. W śmiertelnym strachu ludzie uciekają w góry, kryją się w jaskiniach, bo Fenris zrywa właśnie swe pęta, a ziemia w swym wnętrzu drży.

Wzburzony woda tryska ponad brzeg, nadpływa statek, ster dzierży Loki, w wszystkie olbrzymy są z nim. Oto Naglfari, pojazd z paznokci trupów, których ludzie bez czci przestali przycinać. Wilk Fenris, którego ziejąca gardziel dotyka nieba i ziemi, połyka słońce i księżyc, ciemność rozciąga się nad światem.

Ragnarök, dzień rozstrzygnięcia, zaczyna się. Wali się niebo, w nieskończonych chmarach nadjeżdżają synowie Muspelheim. Surtur, praolbrzym, pędzi na czele, a wokół niego płoną pochodnie. Wściekle pewni wyruszają na pole Wigrid, pole walki, zbierają się wojska i wszelkie potęgi ciemności w swym pochodzie do walki.

Nad Asgardem rozbrzmiewa róg Giallar, którym Heimdall wzywa bogów do walki. Rozbrzmiewa tak głośno, że jego dźwięk słychać na świecie całym. Gdy dzieje się to trzeci raz, otwierają się bramy Walhalli na oścież, wyjeżdża mrowie wojsk bogów i bohaterów. Na czele jedzie boski ojciec w lśniącej zbroi, złotym hełmie na głowie, Gungnir, oszczep który nigdy nie chybia, jest w jego ręku.

Na Wigrid, polu walki światów, zaczyna się straszliwa bitwa. Broń Wodana wściekle bije w napierających olbrzymów, a młot Thora równy huczącemu piorunowi uderza w zastępy potworów. Przeciw szeregom Azów wściekle walczy budząc trwogę syn Lokiego, zajadły wilk Fenris, niewrażliwy na ciosy wszelkiej broni bogów. Loki i Heimdall zabijają się wzajemnie. Thor miażdży Mjölnirem, młotem, głowę węża Midgardu, lecz jest to jego ostatni bój, trujące tchnienie padającego smoka porywa potężnego Aza w krainę śmierci.

Tyr trafia na Garma, piekielnego psa, lecz gdy ten rozrywa gardło bogu wojny, waleczny Az zadaje potworowi śmierć swoim mieczem.

Długo walczy Odin z wilkiem Fenrisem, który rzuca się z uwolnioną żądzą krwi na boskiego ojca, na końcu wilk połyka boskiego ojca.

Cóż z tego, że Widar, potężny syn Odina spieszy by pomścić ojca i miażdży wilka? Boski ojciec, pan Asgardu, nie żyje! Nadszedł koniec dla Azów.

Surtur wdziera się do Asgardu, trawi ogniem halę, a wokół ogniste jęzory strzelają do nieba. Także Midgard tonie w żarłocznych płomieniach. Cały świat pochłania ogień, a porządek wszechświata, stworzonego niegdyś przez Azów w mądrej trosce, przemija. Nadeszła powszechna zakłada. Otchłań Hel otwiera się i połyka umarłych.

Słońce czernieje, ziemia tonie, z nieba spadają jasne gwiazdy.

Huragan żaru powala jesion świata, wszechżywiciela. Płomienie przykrywają niebo. To oznaczają słowa pieśni z praczasów, a gdy Yggdrasil, drzewo świata, powali się z hukiem, świat bogów i ludzi zatonie w wodnych odmętach.

Według podań potworny pożar, który zniszczy Asgard i Midgard, nie będzie końcem.

Ogień oczyści wszystko, odkupi wszelkie winy, a złoty czas, który niegdyś panował, może wrócić. Dni doczesne, ze swoim dobrem i pięknem, ale i ze swoimi winami i błędami minęły, zaczynają się nowe dni. Z morza, którego fale pochłonęły świat Azów, wyłania się nowa ziemia z zielonymi polami, na których ludzka ręka nigdy nie siała. A gdy zacznie się ten dzień, zacznie się niewinny, pełen pokoju, doskonałego szczęścia.

Słońce urodzi córkę, nie mniej piękną niż matka, która płynie swą ścieżką.

A pod korzeniami jesionu świata, w studni Urd, przetrwa dwoje ludzkich dzieci, Lif i Lifthrasir, życie i jego siła. Wyrośnie z nich nowy ród, zamieszka on ziemię.

Powstanie nowy Asgard. Baldur, promienny bóg światła i jego brat Hödur, bóg zimy pozbawionej światła, wrócą z królestwa zmarłych Hel. Także synowie Thora, którzy na bitewnym polu odnajdą młot ojca, zajmą złote trony bogów. Nie trzeba będzie już miażdżyć olbrzymów mrozu i lodu, bo ponury ród olbrzymów nie powstanie do nowego życia. Młot będzie służył jeno czynom pokoju. Niezmącony spokój zapanuje na niebieskich wysokościach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz